Wiosenny warun konkretnie dopisuje i wcale nie dziwi fakt, że w powietrzu dużo się dzieje. O ptakach nawet już nie wspominam, bo różnego rodzaju gęsi, żurawie i inne takie kręcą się nad głową stadami. Zdarzyło się też spotkać bociana, parę łabędzi, nawet myszołowa czy też innego jastrzębia. No, ale One są u siebie i to norma.
Stosunkowo często mijam się w powietrzu ze śmigłowcem LPRu i to też właściwie normalka przy lataniu w czasie dnia. W środę mijałem ich dwa razy, jednak na tyle daleko, że być może nawet mnie nie zauważyli.
Zdecydowanie bliżej był za to znajomy SkyRanger z Torunia (SP-SHOP), który w niskim przelocie przedefilował mi przed nosem akurat gdy podchodziłem do lądowania po jednym ze środowych lotów. Pilot wiedział, co robi i jak ma lecieć, by było maksymalnie bezpiecznie, a jednocześnie na tyle atrakcyjnie, by nacieszyć oko fajnym samolotem w dobrych rękach. Darek przeleciał, ja wylądowałem i dopiero w domu udało się go odnaleźć na zdjęciach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz