Pogoda nadal była fajna, więc w końcu wreszcie miałem trochę czasu by zabrać Burana na łąkę i zobaczyć jak "toto" wstaje, jak startuje i w ogóle jak zachowuje się wobec wiatru. Wybrałem stare boisko "metalowiec" - to miejsce na którym zacząłem tak naprawdę zabawę z alpejką całe "wieki" temu. Dosyć dobra trawa, dosyć dobra wystawka na północne kierunki wiatru i przede wszystkim blisko domu. Do latania to średniawo, jednak do zabawy z glajtem jak znalazł.
Plan był prosty - najpierw z uprzężą "swobodną" pobawić się alpejką, a gdy siądzie zrobić kilka próbnych startów klasykiem. Potem zmontować napęd i pobiegać z napędem "na sucho".
Porozkładałem się dosyć szybko, wypakowałem glajta z wora i właściwie jak z pod ziemi pojawili się gapie. A to jacyś chłopcy zainteresowani co i jak, a to jacyś działkowicze patrzący zza węgła bramki ogródków działkowych. Cóż - patrzeć nie zabraniam więc jak są ciekawi niech się lampią :)
Buran po rozłożeniu zrobił bardzo dobre wrażenie - pomimo wcześniejszego używania robi dobre wrażenie - czysty, ładnie poskładany, pięknie szeleszczący i na dokładkę w super kolorach. Taśmy nie zużyte, linki w fajnych kolorach, magnesy na sterówkach (ciekawostka - Dudkowych?) bardzo silne więc wszystko "cacy".
Podpiąłem się, odwróciłem twarzą do skrzydła i zacząłem zabawę. Właściwie od razu pięknie wskoczył nad głowę. Trochę za bardzo do przodu i trzeba go było hamować, jednak na tyle przewidywalnie, że nie stanowiło to problemu, potem obrót i krótki bieg do przodu, po kilkunastu krokach kolejny obrót i zgaszenie skrzydełka. Hmm...fajnie wstaje alpejką. Ale jedna jaskółka wiosny nie czyni - trzeba było poćwiczyć w różnych konfiguracjach - z zaciągniętymi trymerami, z lekko odpuszczonymi, z bocznym wiatrem, z zatrzymaniem biegu by zobaczyć czy poleci do przodu itd. Za każdym razem "burek (?)" zachowywał się spokojnie i bezpiecznie. Może trochę jednak mało stabilny i za miękki, jednak w porównaniu do Actiona wstaje kosmicznie prościej. Przy startach klasycznych wrażenia podobne. Jak przy Actionie czasami miałem problem by wciągnąć/dociągnąć skrzydło tak tutaj nie było z tym żadnego kłopotu.
Gdy trochę siadło i zaczęło chuchać z siłą ok 1-2 metrów zmontowałem napęd i zacząłem próbować w konfiguracji w jakiej "toto" będzie latać "na co dzień". I znowu wszystko fajnie się udawało. Pierwszy start nieco spaliłem, ale to był typowy szkolny błąd, kolejne dwa bez jakichkolwiek problemów. Poćwiczyłem solidnie jeszcze kilka razy i Buran nie zaskoczył niczym co stanowiłoby problem. Mało tego - nawet zaskoczył wielce pozytywnie. W pewnym momencie wpadłem na pomysł by przy słabiuteńkim wiaterku rzędu półtora metra spróbować postawić go alpejką. I skubany wskoczył nad głowę - co prawda trzeba było nieco dociągnąć, troszkę pomóc, jednak dało radę się odwrócić i pobiec kilkanaście metrów z glajtem wesoło kołyszącym się w takt kroków.
To mi wystarczyło. Zapakowałem "Buraka" do wora, poskładałem napęd i wróciłem do domu z głową pełną myśli różnych. Myśli o tym jak będzie latać i o tym jak się zachowa zupełnie bez wiatru.
Pierwsze wrażenia "naziemne" bardzo fajne - ładne zgrabne skrzydełko, wyglądające dosyć efektownie i mieniące się fajnymi kolorami. Starty w lekkim wietrze banalnie proste, glajt zachowuje się w sposób przewidywalny i daje dużo czasu na reakcję taśmą lub sterówką. Prawie jak skrzydło szkolne ;) Choć tak sobie teraz myślę, że taki prosty Buran się dla mnie wydaje, bo przecież przesiadłem się z Actiona - a ten wychodzi w powszechnej opinii na skrzydło oporne podczas startu, dynamiczne i dosyć wymagające na ziemi. Więc jest możliwość, że to przez doświadczenia z poprzednim skrzydłem Buran dla mnie teraz wydaje się bardzo łatwy. Ale nie wiem - trzeba będzie pokusić się o jakieś opinie po 20-30 godzinach w powietrzu w różnych warunkach. Wtedy będzie odpowiednia ilość startów, lądowań i odpowiedni czas w powietrzu.....
A po sobocie uczucia bardzo fajne...Byleby latał tak jak wstaje :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz