niedziela, 1 marca 2015
ubezpieczać się trzeba, ale......
Ubezpieczenie OC w naszym sporcie jest obowiązkowe. Chodzi o to, by na wypadek niezaplanowanego dzwonu ubezpieczyciel wybulił za straty przez nas poczynione. Gdy zaczynałem swoją przygodę z paralotniastwem chyba najbardziej sensownym ubezpieczeniem było to zawierane poprzez Finansową Chatę. Potem trochę się pozmieniało i od dobrych kilku lat ubezpieczam się za pośrednictwem Polskiego Stowarzyszenia Paralotniowego w firmie Hestia. I wszystko byłoby fajnie, jest wybór, składka też niewygórowana, dostępne są różne opcje, możliwości i kombinacje, jednak ten wybór ma jedno powtarzające się co roku "ale". Tradycją już chyba są coroczne problemy z terminami. W praktyce wygląda to tak, że nie wiadomo jakby się człowiek starał nie jest w stanie zdobyć nowego ubezpieczenie tak, by nie było jednego dnia przerwy pomiędzy nowym, a starym. Wynika to ze stosunkowo zbyt późnego dostępu do nowych ubezpieczeń i mało zautomatyzowanego systemu (pokrótce - najpierw wpłacamy na konto PSP tegoroczną składkę / kilka dni czekamy aż system ją odnotuje / pojawiają się ubezpieczenia OC / wpłacamy kasę na podane konto / kilka dni czekamy na odnotowanie wpłaty i przesłanie polisy). W efekcie takiego rozwiązania, pomimo wszelkich wpłat zrobionych na dziś nie mam kwitu z ubezpieczeniem. Pal licho, bo pogoda niespecjalna, jednak gdyby był warun trzeba by się mocno zastanowić czy latać bez kwitu, czy siedzieć na ziemi klnąc na ubezpieczyciela. Kwit pewnikiem dojdzie w najbliższych dniach, jednak fakty są takie, że sytuacja ta nie jest zbyt komfortowa. Tyle marudzenia na dziś, czekamy cierpliwie dalej...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz