No i było
wyśmienicie. Jeszcze przed startem centralnie nad głową przedefilowały trzy
motolotnie i wiadomym się stało, że tak ładny dzień nie tylko ja postanowiłem
spędzić w powietrzu.
Odpaliłem nieco po
jedenastej licząc na możliwe zimowe atrakcje od rozgrzanych słońcem dachów i
innych pół ale nic z tych rzeczy nie było mi dane trafić. Pogoda wręcz
luksusowa i gdyby nie temperatura można by pomyśleć, że wiosna stała się
faktem. Sam lot to spokojna wycieczka po okolicy, którą zacząłem od
obowiązkowego meldunku nad domem. Potem nieco hałasu nad sąsiadami z Mikrolotu
gdzie przysiadły trzy motolotnie widziane wcześniej, zaproszenie do lądowania i
dalsza wycieczka kosiakiem nad polami.
W końcu tradycyjnie (chyba już?) A1 i kilkanaście kilometrów
szwendaniny wzdłuż pustawej drogi, potem powtórka z kosiaczenia nad polami, meldunek nad domem i nieco wariacji przed lądowaniem dla
rozgrzania powoli marznących rąk. Na sam koniec lądowanie w „punkt”, składanie klamotów
i gorąca herbata z cytryną wdzierająca się ostatnio przebojem na startowisko…..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz