sobota, 30 kwietnia 2016

W Inowrocławiu jak zwykle...

   Co jakiś czas bywam na lotnisku w Inowrocławiu. Tam zawsze można spodziewać się świetnej atmosfery dokładnie takiej jaka powinna panować na lotnisku aeroklubowym. Tu zawsze można spotkać prawdziwą pasję i poczuć się w nieco innym świecie. EPIN żyje na lotniczo i  dziś nie było inaczej. W wielkim skrócie masa znajomych, samoloty pracowicie wożące amatorów podniebnych wrażeń, szkoła paralotniowa SKYTREKKING i akcja gaśnicza w pobliżu z wykorzystaniem jednego ze stacjonujących w Toruniu Dromaderów. Dużo się działo co pokazuje że "małe lotnictwo" w tym kraju może mieć się całkiem dobrze o ile zaangażowani są w to ludzie z prawdziwą pasją....










piątek, 29 kwietnia 2016

na zielono ...

   Przez jakiś czas nie było sensownego latania. W każdym razie nie takiego, o którym warto byłoby wspominać na blogu. Aż do dziś, gdy wszystko jakoś tak się fajnie zgrało i pozwoliło pohałasować po okolicy dobre półtorej godziny. Ziemia pełna zieleni, lekki wiatr i popołudniowa termika z przeskakującymi po ziemi dust devilami. Może nie za prosto, ale fajnie jak rzadko kiedy...



sobota, 9 kwietnia 2016

piątkowo po robocie...

   Wiosna to długo wyczekiwany okres, kiedy po zimowym marazmie można wreszcie latać po pracy bez ustawicznego kombinowania jakby tu załatwić sobie kilku godzin wolnego od roboty. Ostatni piątek dopisał dokładnie takim popołudniem. Praca, dom, szybki obiad, pakowanie klamotów, by już o czwartej na łące łapać promienie słoneczne. Tym razem spokojny plan na latanie we dwóch po okolicy, obejrzeć odwiert gazu łupkowego i poszwendać się gdzie nas poniesie. Poniosło nas też do Unisławia gdzie udało się też wypatrzeć dwie paralotnie sunące w kierunku Torunia, jednak próby łączności spełzły na niczym. Później sporym łukiem wycieczka przez Łubiankę do Chełmży. Trochę tradycyjnego hałasowania nad domem, powrót, konwojer dla zabawy  i lądowanie nieco po osiemnastej....





czwartek, 7 kwietnia 2016

freedom....

   Pharell Wiliams mi nie pasuje, nie lubię, niespecjalnie cenię i w ogóle jestem na nie. Jednak ostatnio (dzięki Sylwii która wciąż otwiera mój przyciasny umysł na świat) muszę przyznać uczciwie, że jeden Jego utwór mnie totalnie rozbił, rozwalił i konkretnie jestem pod wrażeniem. Niby banalny, niby traktujący o temacie powszechnie znanym i oczywistym. Jednak zrealizowanym, zgranym i wykonanym tak świetnie, że wytargał dość znacznie zakamarki moich myśli. Tyle na dziś, dobrego oglądania...

niedziela, 3 kwietnia 2016

wiosna w pełni...

   W sobotni poranek znów daliśmy w palnik. Start z mokrej jeszcze łąki i prosty plan - Wisła pod pachę i rura do Grudziądza, zaś w drodze powrotnej wycieczka nad Świecie i jak zostanie paliwa to wypad w kierunku Koronowa. Ten ostatni punkt niespecjalnie wyszedł, raz, że paliwa zostało niewiele, dwa, że pogoda niezbyt nastrajała zmieniając się na coraz mniej przyjemnymi podmuchami. No ale takie uroki wiosennej aury, grunt że w powietrze mieliliśmy prawie dwie godziny gapiąc się na opromienioną wiosennym słońcem wiosnę i latając przy tym w bardzo fajnym towarzystwie pośród urokliwych nadwiślańskich zakątków....